2 lata pełnoskalowej wojny: historia Marii z Mariupola

Share this...
Facebook
Twitter

W 2022 roku wśród projektów Ukraїnera pojawił się cykl historii „Usłyszcie głos Mariupola”. Od początku do końca walk o miasto rozpowszechnialiśmy historie ludzi, którym udało się uratować z okupacji. W lutym 2024 roku, kiedy Mariupol nadal pozostaje pod kontrolą armii rosyjskiej, bohaterowie projektu „Usłyszcie głos Mariupola” opowiedzą, jak zmieniło się ich życie w ciągu dwóch lat od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji.

Ten materiał stanowi kontynuację historii Marii Kutniakowej: o życiu w Litwie, zrozumieniu traumy i nostalgii za Mariupolem.

Przed pełnoskalową agresją FR Maria aktywnie rozwijała lokalne życie kulturalne: przez około sześć lat pracowała jako aktorka w trupie Teatru Ludowego „Teatromania” w Mariupolu, a także w centrum kulturalno-turystycznym „Weża” (pol. Wieża — przyp. tłum.). Prowadziła wycieczki, opowiadając historię miasta – w Mariupolu mieszkały cztery pokolenia jej rodziny. Teraz dziewczyna pracuje jako freelancerka, angażuje się w projekty w Ukrainie i Litwie, a także zajmuje stanowisko komunikatorki w organizacji publicznej „Sztuka” (ukr. Штука – pojedynczy egzemplarz — przyp. tłum.), która przed pełnoskalową inwazją zajmowała się projektami edukacyjnymi i kulturalnymi w miastach Doniecczyzny, Słobożańszczyzny i Przyazowia. Później organizacja dostosowała swoją działalność do bieżących potrzeb: dostarczała pomoc humanitarną i wojskową regionom aż do rozpoczęcia okupacji części z nich. Obecnie zespół „Sztuki” planuje stopniowy powrót do poprzedniego priorytetu – projektów kulturalno-edukacyjnych.

Maria przebywała z matką, siostrą i kotką w okupowanym Mariupolu do końca marca 2022 roku, a jej wujek kilka miesięcy dłużej ze względu na ciągły ostrzał w pobliżu „Azowstalu”. To właśnie jego dziewczyna odwiedziła 16 marca, kiedy wojska rosyjskie zrzuciły bombę na miejski teatr dramatyczny, w którym schronili się ludzie. Odnalezienie ocalałych krewnych ukrywających się w schronach teatru, skłoniło Marię do jak najszybszego wydostania się z miasta: następnego dnia wraz z rodziną udała się w kierunku miejscowości Melekine (około 20 km od Mariupola), a po 12 dniach dotarli do Lwowa. Tutaj ich tymczasowym domem stał się Lwowski Teatr Lalek. W tym czasie wiele teatrów w rejonach oddalonych od linii frontu przekształcono w ośrodki dla przesiedleńców i punkty pomocy humanitarnej.

Przeprowadzka do Litwy

We Lwowie rodzina Marii zaczęła szukać mieszkania, aby nie musieć przebywać cały czas u znajomych. Myśleli, że miasto na zachodzie Ukrainy będzie końcem ich ewakuacji z Mariupola. Nie udało się jednak znaleźć mieszkania: w połowie wiosny 2022 roku stale napływali przesiedleńcy z terytoriów frontowych i przyfrontowych, przez co dostępnych opcji było coraz mniej. Ponadto niewielu właścicieli mieszkań było gotowych przyjąć mieszkańców z kotką.

Później Maria poznała wolontariuszy z Litwy, którzy przewozili pomoc ukraińskim cywilom i wojskowym. We Lwowskim Teatrze Lalek Maria poznała wolontariusza Żylwinasa Swiatojasa. Zaproponował, aby ona i jej rodzina przenieśli się do niego do Wilna na kilka miesięcy, żeby odzyskać siły, a później, jeśli poczują taką potrzebę, wrócili do Ukrainy. Maria zgodziła się. Dodatkowym argumentem było leczenie starszej siostry z niepełnosprawnością: Litwa zapewniała bezpłatne leki.

— Mieszkaliśmy u tego wolontariusza, od razu znaleźliśmy mieszkanie, wynajmujemy je. Pracuję w Ukrainie online, jako FOP (pl. jednoosobowa działalność gospodarcza — przyp. tłum.) czyli w zawodzie, na własny rachunek. Otrzymujemy to wsparcie medyczne, ponieważ oni (bliscy Marii — przyp. red.) stanowią niechronioną część społeczeństwa. A ja po prostu obliczyłam, ile by mnie to kosztowało w Ukrainie i zrozumiałam, że zostanę w Litwie, dopóki będę miała pomoc medyczną.

Przygotowując dokumenty na operację i rehabilitację matki, Maria wraz z bliskimi próbowała równocześnie ewakuować wujka z Mariupola. Mieszkał w pobliżu „Azowstalu”, gdzie aktywnie toczyły się działania wojenne, ale w kwietniu 2022 roku nie było możliwości dotarcia do tej części miasta. Maria opowiada, że ​​przez półtora miesiąca nie wiedzieli, czy wujek żyje, a przez kolejne półtora miesiąca próbowali go ewakuować. Dopiero w czerwcu tego samego roku wujek zdołał wyjechać do Litwy przez terytorium FR. Długa podróż i okupacja pogorszyły jego stan zdrowia, pojawiły się problemy z sercem i płucami. Litewscy lekarze planowali przeprowadzić operację, ale najpierw przez około rok odzyskiwał wagę oraz równowagę wodną organizmu. Operacja się udała, ale po kilku dniach u wujka zerwał się skrzep.

— Zorganizowaliśmy tutaj kremację. Kiedy Mariupol będzie deokupowany, planujemy go (wujka Marii — przyp. red.) pochować na cmentarzu blisko krewnych, czyli zwrócić do domu. Zawsze powtarzam, że tak naprawdę został zabity przez rusnię (ukr. русня – pogardliwa nazwa Rosjan — przyp. tłum.)

Zaostrzenie chorób przewlekłych czy nagłe złamania, jak wynika z obserwacji Marii, nie są wcale rzadkością u Ukraińców, zwłaszcza tych, którzy przeżyli okupację: ciągły stres, niedożywienie, hipotermia i brak wody pitnej wyczerpały ich organizmy. Oprócz wujka, operacji potrzebowała także matka Marii, która w drugim tygodniu pobytu w Wilnie upadła na ulicy i złamała szyjkę kości udowej. W szpitalu, gdzie wracała do zdrowia, było wielu Ukraińców z podobnymi obrażeniami. Maria zauważa:

— Wielu mieszkańców Mariupola, nawet nie w podeszłym wieku, umiera z powodu chorób przewlekłych nabytych w Mariupolu podczas blokady miasta. Mam mnóstwo znajomych, w wieku 50 lat, którzy dostali zapalenia płuc w piwnicy, nie byli w stanie go wyleczyć i na terytorium Ukrainy lub Europy na skutek tego zmarli.

Zdjęcie z osobistego archiwum Mariji Kutniakowej.

Dla Marii skutkami okupacji były problemy ze snem i koncentracją, przez co nadal pracuje na część etatu – 8-godzinny dzień pracy byłby dla niej zbyt dużym obciążeniem. Dziewczyna zwróciła się także po pomoc psychologiczną: uczy się dbać o siebie i swoich bliskich pomimo stanów, w których zupełnie nie chce jej się nic robić. Przecież, jak dzieli się Maria, trudne emocje mijają, a ona znów jest gotowa do wpłacania na zrzutki i aktywnego nienawidzenia Rosjan.

Zdjęcie z osobistego archiwum Mariji Kutniakowej.

Od pierwszych tygodni przeprowadzki, oprócz problemów zdrowotnych, o przeżyciach z Mariupola przypominają Marii samoloty: lotnisko w Wilnie położone jest w centrum miasta. Dopiero z biegiem czasu udało się przekonać siebie, że tu nie będzie rosyjskich sił powietrznych, a gdyby były, to zostałyby zniszczone przez Siły Obrony Powietrznej.

— Czasami latają myśliwce NATO, które patrolują granicę. Rozumiem, że są one gdzieś daleko, ale lecą o czwartej nad ranem i całe miasto to słyszy. Czasami budzę się od tego i widzę, jak gdzieś w domu naprzeciwko włącza się światło, więc nie tylko ja tak reaguję.

Adaptacja w Wilnie

Po niemal dwóch latach życia w Wilnie Marii trudno jest przypomnieć sobie miejsce, w którym nie spotkała kogoś z Ukrainy: kawiarnia, poczta, sklep itp. Według Departamentu Migracji w grudniu 2023 roku Ukraińcy stanowili największą wspólnotę narodową w Litwie. W kraju przebywało ich aż 85 tysięcy. Maria żartuje, że coraz trudniej jest znaleźć kogoś, z kim można poćwiczyć język litewski.

— Czasem mam wrażenie, że jestem po prostu w obwodzie wileńskim. Czytam wiadomości ukraińskie, pracuję z Ukraińcami, komunikuję się tutaj z Ukraińcami. Cały czas słyszę te wszystkie historie – Ukraińcy, którzy zapomnieli o Ukrainie i tak dalej. Tutaj tak nie jest. Tutaj czasami, gdy zaczynam omawiać w środowisku ukraińskim jakieś wiadomości litewskie: „O, będą obchody Święta Wilna, gdzie idziecie?”, patrzą na mnie, w stylu: „Nie, nie, teraz będziemy z tobą rozmawiać o wynikach Davosu (konferencja Światowego Forum Ekonomicznego w Davos — przyp. tłum.) dla Ukrainy. Urodziny Wilna nie będą tematem naszej rozmowy”.

Zdjęcie z osobistego archiwum Mariji Kutniakowej.

Maria zauważa, że ​​tak bliski kontakt między Ukraińcami i Litwinami, po rozpoczęciu przez Rosję pełnoskalowej agresji, pomaga pozbyć się wzajemnych uprzedzeń narzuconych przede wszystkim przez samo państwo agresora:

— Ja na przykład przed przyjazdem też miałam dość sowieckie wyobrażenie o Litwie. Podobnie Litwini mieli własne wyobrażenia o Ukraińcach. A kiedy ta sytuacja się wydarzyła, oni też byli częściowo zszokowani, mile zszokowani nami. I dlatego mieli też pytania, kim i czym jesteście?

Maria zauważa, że ​​przeszłość historyczna pomaga lepiej się porozumieć: terytoria Ukrainy i Litwy były częścią Wielkiego Księstwa Litewskiego i Rzeczypospolitej Obojga Narodów, później stały się częścią Imperium Rosyjskiego i ZSRR. Obydwa kraje stawiały opór komunistycznemu reżimowi okupacyjnemu, ostatecznie tracąc status republik radzieckich jeszcze przed upadkiem ZSRR i przechodząc proces dekolonizacji. ​Nie mniej popularny jest folklor, zauważa Maria.

— Moja mama od roku prowadzi wykłady na temat ukraińskiej kultury i folkloru, uczyła tego w Mariupolu. Ten temat pojawił się, ponieważ wielu Ukraińców odkryło po 24 lutego, że nic nie wiedzą o Ukrainie. A Litwinów interesuje to, że powiedzmy wiedzą, jak było u nich, a co było u nas.

Zdjęcie z osobistego archiwum Mariji Kutniakowej.

O folklorze ukraińskim można dowiedzieć się od mamy Marii w dwóch językach: lektorka mówi po ukraińsku, a tłumacz po litewsku. Wykładów chętnie słuchają nie tylko Ukraińcy i Litwini, ale także przedstawiciele innych narodowości. Wśród gości, którzy zrobili największe wrażenie, dziewczyna wspomina taką sytuację:

— To był ostatni wykład, przyszedł Chińczyk w wyszywance i mówił łamanym ukraińskim. A my: „O Jezu!”. A on na to: „Właśnie postanowiłem uczyć się języka ukraińskiego, kultury ukraińskiej, bo to taki inspirujący kraj, taki inspirujący naród”.

Zdjęcie z osobistego archiwum Mariji Kutniakowej.

Kotka Marii także zaczęła mieć bliższy kontakt z lokalnymi mieszkańcami. Opuszczając Mariupol, schudła około kilograma – dość zauważalnie; teraz, gdy wokół jest spokojniej i bezpieczniej, czworonożna zaczęła swoje lepsze życie – mówi właścicielka:

— Mieszkamy w bloku, gdzie na klatce jest mnóstwo kotów. Ona spaceruje po klatce i przez drzwi miauczy do kotów. Tutaj mamy otwarty balkon. A na sąsiednim balkonie też mieszka kotka. Kiedy jest ciepło, siedzą na balkonie naprzeciw siebie. Ma teraz litewskich przyjaciół.

Chęć powrotu do domu

Choć Marii udało się znaleźć nowy dom, pracę i wsparcie zarówno społeczności ukraińskiej, jak i litewskiej, nie planuje zostać tu na zawsze. Wierzy, że na pewno będzie mieszkać w Ukrainie, a nie jedynie odwiedzać ją w celach służbowych. W kontakcie z rodzinnym miastem pomaga choć trochę telefon – pokazuje pogodę w Wilnie i Mariupolu.

— Tutaj (w Wilnie — przyp. red.) nie mogę się przyzwyczaić do klimatu, bo tu jest zimniej, wilgotniej, mniej słońca; cały czas myślę o tym jak jest w Mariupolu. Widzę, że w Mariupolu jest plus, w Wilnie minus i myślę sobie – j*****i ruscy. Bardzo tęsknię za morzem. Należę do tych osób, które latem nie opuszczały plaży: po pracy, nawet jeśli nie idę pływać, idę na plażę, lub przed pracą idę na plażę.

Zdjęcie: Dmytro Bartosz.

Trudno jednak przewidzieć, czy Maria ponownie zamieszka w Mariupolu: może planować nie więcej niż na trzy dni. Bardziej prawdopodobna wydaje się możliwość odwiedzenia miasta i włączenia się w wolontariackie inicjatywy na rzecz jego odbudowy. Jej dom został całkowicie zniszczony w wyniku rosyjskich bombardowań, a częściowo ocalałe mieszkanie matki władze okupacyjne wykorzystują na własne potrzeby: ukraińskie dokumenty majątkowe nie są uznawane. O jednym z takich przypadków opowiedzieli Marii mieszkańcy tego bloku – osiedlili się tam pracownicy budowlani z Tadżykistanu:

— Wynieśli wszystko, co było w mieszkaniu. W domu mojej mamy, w dwupokojowym mieszkaniu bez kanalizacji mieszkało 20 osób. Ale najbardziej spektakularne było to, że w kuchni rozpalili ogień i gotowali na nim pilaw w kotle.

Zdjęcie z osobistego archiwum Mariji Kutniakowej.

Pozostałych tzw. sąsiadów Maria poznała osobiście: nieznajoma osoba na Viberze poprosiła o dostęp do mieszkania jej matki w Mariupolu w celu podłączenia gazu. Po kilku wiadomościach okazało się, że to żona rosyjskiego żołnierza, która od kilku miesięcy mieszka w ich bloku i skarży się, że jest zmuszona gotować w multicookerze, bo nie ma gazu:

— No cóż, mówię jej: „Więc idźcie na zewnątrz, rozpalcie ogień i gotujcie”.

Marię nie mniej boli sposób, w jaki Rosja promuje w środkach masowego przekazu wizerunek Mariupola: podkreśla dobry klimat, morze i niedrogie mieszkania, celowo milcząc o prawdziwym życiu ocalałych Ukraińców. Zniekształcony obraz miasta rozprzestrzenia się nie tylko wśród zwykłych mieszkańców FR — nawet obywatele Ukrainy czasami nie do końca rozumieją brutalność okupacji:

— W Wilnie, na sylwestra, dużo ludzi z nieokupowanych terytoriów wyjechało do Ukrainy do swoich rodzin. Tutaj pytają mnie: „Czy jedziesz do Ukrainy na sylwestra?” [Mówię]: „Jestem z Mariupola, dokąd mam jechać?”

Zdjęcie z osobistego archiwum Mariji Kutniakowej.

Według Marii obecnie światowe społeczeństwo coraz bardziej przyzwyczaja się do pełnoskalowej wojny i jest mniej skłonne do udzielania pomocy i okazywania empatii uchodźcom z Ukrainy. Dziewczyna przypuszcza, że ​​w rezultacie niektóre państwa będą zachęcały uchodźców z Ukrainy do powrotu do domu. Są jednak tacy, którzy już świadomie decydują się na powrót, aby wstąpić do wojska, być wolontariuszami, odbudowywać kraj, wspierać jego gospodarkę od środka itp.:

— Cały czas wspominam moją babcię, która również została ewakuowana podczas Drugiej Wojny Światowej i przez kilka lat mieszkała poza granicami Ukrainy. I również sobie mówię, że teraz będę miałа takie doświadczenie życia w Europie, we wspaniałym, pięknym Wilnie, które będę wspominała z ciepłem, miłością i podobnymi uczuciami. Ale jednoznacznie rozumiem, szczególnie po życiu w Europie mam jasną świadomość, że Ukraina to najlepszy kraj na świecie, Ukraińcy to najlepsi ludzie, [tu] najlepsza kuchnia, najlepszy serwis, wszystko najlepsze.

Nad materiałem pracowali

Autor projektu:

Bohdan Łohwynenko

Przeprowadząca wywiad,

Autorka okładki:

Chrystyna Kułakowska

Transkryptor:

Oleksandr Kucharczuk

Autorka:

Wiktoria Didkowska

Redaktorka:

Alina Zabołotnia

Redaktorka naczelna:

Ania Jabłuczna

Redaktor zdjęć,

Koordynator fotografów:

Jurij Stefaniak

Menadżerka treści:

Olha Szełenko

Projektant graficzny:

Arsen Szumejko

Projektant graficzny,

Koordynatorka działu designu:

Ołeksandra Onoprijenko

Koordynator działu partnerstw:

Marjan Mańko

Koordynatorka działu produkcji:

Maryna Myciuk

Koordynatorka działu analityków,

Koordynatorka działu tekstów:

Jana Mazepa

Koordynatorka scenarzystów:

Karyna Piluhina

Koordynatorka operatorów:

Olha Oborina

Koordynator reżyserów montażu:

Mykoła Nosok

Koordynatorka transkrypcji:

Oleksandra Titarowa

Kopirajterka:

Sofia Kotowycz

Władysława Iwczenko

Koordynatorka menedżerów treści:

Kateryna Juzefyk

Kierownik marketingu i komunikacji:

Tetiana Franczuk

PR menadżerka:

Wałentyna Kowalczuk

Marketingowczyni:

Daryna Iwanowa

Targetolog:

Władysław Iwanow

Koordynatorka sieci społecznościowych:

Anastasija Hnatiuk

Menedżer ds. partnerów biznesowych:

Serhij Bojko

Menedżerka operacyjna:

Ludmyła Kuczer

Specjalista ds. finansów:

Specjalistka ds. finansowych:

Kateryna Danyliuk

Rusłana Hłuszko

Księgowość:

Natalija Tafratowa

Kateryna Smuk

Anna Kostiuk

Prawnik:

Ołeksandr Liutyj

Archiwistka:

Wiktoria Budun

Menedżerka eventów:

Liza Cymbalist

Wsparcie techniczne:

Ołeksij Petrow

Tłumaczka:

Władysława Piskowska

Redaktorka tłumaczenia:

Sylwia Maliszewska

Redaktorka naczelna Ukrainer po polsku:

Julia Ivanochko

Koordynatorka Ukraїner International:

Julia Kozyriacka

Redaktorka naczelna Ukraїner International:

Anastasija Maruszewska

Śledź ekspedycję